Wydaje mi się, że to zestawienie idealnie pasuje do takich "wiejskich" klimatów.
Gdyby nasz domek powstał wcześniej, pewnie nie ziściłoby się moje marzenie o belkach stropowych i cegle na ścianie...
Nasz domek jest jak cud - nie sądziłam, że naprawdę to marzenie się kiedyś spełni i gdy na niego patrzę czasami czuję się jakbym oglądała dom kogoś innego, a nie nasz... Może dlatego przy każdej wizycie muszę sobie go podotykać ;-) :D
Belki stropowe
Dla mnie zawsze będą "legarami", choć wiem, że to nie jest poprawna nazwa ;-)Nie wiem jakim cudem udało mi się namówić męża na ich zakup i ściągnięcie ich z drugiego końca Polski...
Są to belki rozbiórkowe, pewnie z jakiejś stodoły jak to ocenił mąż ;-)
Mają urocze ślady po kornikach (ponoć wytrute, a belki są odkurzone ze 100-letniego kurzu) i w ogóle są tak pięknie stare, że nic tylko patrzeć ;-) Oczywiście jak ktoś lubi takie klimaty.
W tym właśnie problem, bo mój mąż nie za bardzo podziela mój entuzjazm w tej kwestii - wiem, że jeśli już "unudziłam" go na te belki, to wolałby "zwykłe", z nowego drewna albo jakiś zamiennik styropianowy :-/ (a najlepiej w ogóle ;-) ) i musi mnie bardzo kochać, że się na to zgodził, a potem jeszcze je zamontował...
Był to zwariowany pomysł, bo belki były zamówione "zdalnie", zapłacone, po czym oczekiwaliśmy na nie kilka miesięcy. Termin dostawy nieco się przedłużył i zaczęłam się denerwować, czy oby w ogóle do mnie dotrą, ale jednak logistycznie zorganizować transport na drugi koniec Polski to przecież jest wyzwanie...
Na szczęście właściciel firmy, w której je zamówiłam okazał się być uczciwy, odbierał każdy telefon i cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania. Służył też radą i indywidualnym podejściem do klienta.
Belki zamówione były w Regalii - mam nadzieję, że nie będzie to odebrane jako nachalna reklama, jeśli polecę tę stronę - jak dla mnie już samo jej oglądanie jej ucztą dla zmysłów :-)
Wielka szkoda, że nie mogę sobie pozwolić na takie wnętrze, jakie tam można obejrzeć, ale już i tak same legary to fragment Raju :-)
Belki jeszcze surowe:
Tu po olejowaniu:
A tak po zamontowaniu. Widok od strony przedpokoju.
Ościeżnica również wykonana z belek rozbiórkowych, również zamówiona w Regalii, ręcznie ciosana ;-)
Ościeżnica była woskowana. Legary też takie miały być, ale cena wosku mnie przerosła (poza tym i tak nie był dostępny w miejscowych sklepach budowlanych). Na szczęście olej też dobrze się sprawdził.
Po olejowaniu (woskowaniu) rysunek drewna jest wyraźniejszy, drewno jest jakby "nawilżone" i odświeżone, a przy w dotyku jest jak naturalne drewno. Na pewno też olej lepiej się sprawdzi na zewnątrz, np. na tarasie (przypuszczam, że nie będzie się tak "odparzać" jak lakier). Nie jestem pewna tylko, czy zda egzamin na meblach ogrodowych (jeszcze takich nie posiadam i nie miałam okazji się przekonać ;-), mimo zapewnień wielu producentów.
Ościeżnica była woskowana. Legary też takie miały być, ale cena wosku mnie przerosła (poza tym i tak nie był dostępny w miejscowych sklepach budowlanych). Na szczęście olej też dobrze się sprawdził.
Po olejowaniu (woskowaniu) rysunek drewna jest wyraźniejszy, drewno jest jakby "nawilżone" i odświeżone, a przy w dotyku jest jak naturalne drewno. Na pewno też olej lepiej się sprawdzi na zewnątrz, np. na tarasie (przypuszczam, że nie będzie się tak "odparzać" jak lakier). Nie jestem pewna tylko, czy zda egzamin na meblach ogrodowych (jeszcze takich nie posiadam i nie miałam okazji się przekonać ;-), mimo zapewnień wielu producentów.
Przy okazji kilka słów o cegle. Nasza ściana wymurowana została ze zwykłej cegły zakupionej w miejscowym składzie budowlanym (wcześniej odwiedziłam nawet cegielnię ;-)) tylko wybrałam taką mocniej wypaloną, żeby miała trochę ciemnych plamek i nie była marchewkowopomarańczowa ;-)
Oczywiście, najlepiej by było mieć cegłę ręcznie formowaną, np. hoffmanowską, ale koszty były zaporowe.
Lubię patrzeć na tę naszą cegłę, zwłaszcza na te fragmenty (krótka ścianka po prawej, która ograniczać będzie zabudowę kuchenną i lada), które wymurował mąż (a murarzem nie jest ;-) ).
Na stronie tytułowej mojego bloga w tle też jest nasza ściana z cegły ;-)
Będzie jeszcze fugowana (planuję wykorzystać w tym celu zaprawę do klinkieru, najlepiej kremową lub jasnobeżową) i zaimpregnowana (na pewno jak najmniej widocznym środkiem, bez połysku) i wtedy będzie jeszcze piękniejsza :-)
A po co to piszę - a po to właśnie, żeby pokazać wam, że niskim kosztem też można spełniać marzenia i że jak chcecie mieć ścianę z cegły a właśnie się budujecie, to nie dajcie sobie wmówić, że "lepiej jest ścianę wymurować z pustaków, otynkować, a potem obkleić cegiełkami" (czy to gipsowymi czy innym "wynalazkiem". No, chyba że obkleicie płytkami z prawdziwej ciętej cegły, ale po co mnożyć koszty? (Koszt zakupu pustaków, wynagrodzenie murarza, tynkarza, a potem jeszcze płacić za płytki i ich położenie lub "męczyć" się z tym samemu).
Jak tylko kochacie takie klimaty i chcecie mieć cegłę w domu to moim zdaniem - najprościej jest najlepiej! :-)
A jak się wam znudzi za 10-20 lat, to zawsze można ją (bez żalu) otynkować :P
Nasz dach
Z innych moich marzeń i klimatów, to dachówka (gdzie ja mogłam kiedyś marzyć o dachówce, zawsze myślałam, że jeśli w ogóle uda nam się stworzyć nasz domek, to będzie blacha ;-) "jak na kościele" - jak to nasi ceśle skomentowali, czyli marsylka (Koramic, ceglasta angoba).W naszej najbliższej okolicy to jedyny domek z marsylką :-)
I moja duma - wycinane krokwie :-) Aż trudno uwierzyć, że panowie od dachu robili to pierwszy raz ;-)
Duże podziękowania szczególnie dla P. Andrzeja - nawet jak marudziłam, że kolor wyszedł za ciemny, to chłopaki przeszlifowali krokwie, żeby wyjaśniały nieco...
Widok od spodu. Prawda, że nadbitka jest ładniejsze od podbitki? ;-)
Dla zainteresowanych: nadbitka i krokwie są malowane Lazurą V33 kolor: dąb złocisty (czteroletnia ochrona)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania :-) Z góry dziękuję za wszystkie wpisy :-)