Niedawno obchodziliśmy Dzień Dziecka i pomyślałam, że to dobra okazja, aby pokazać wam metryczki :-)
To starsze prace, ale dla mnie i obdarowanych mają wartość sentymentalną ;-)
Dwie pierwsze to metryczki dla moich Żabek :-) Oczywiście, jak zwykle
przekombinowałam i różnią się wielkością, typem kanwy i passe-portout
:-/ Kiedy urodziła się starsza, dziubdziałam sobie na bardzo drobnej
kanwie. Przy Reni już nie miałam tego "luksusu", a że mam fioła na
punkcie sprawiedliwości, to chciałam, aby metryczki były podobnej
wielkości. Wybrałam mniejszy wzór, ale kanwę z większymi krateczkami...
Tu przekombinowałam po raz pierwszy.
Drugi "grzech" to to, że w
punkcie oprawy nie było takiej samej ramki (była w innym kolorze) i Pani
"namówiła mnie" na passe-portout. Nie wiem, co mnie wtedy podkusiło, bo
przecież chciałam, żeby metryczki były podobne...
Planuję zmienić
oprawę tej mniejszej, żeby też miała passe-portout. Wtedy może proporcje
obu będą zbliżone. Na przyszłość nie warto kombinować, tym bardziej, że
do tej metryczki z króliczkiem były jeszcze dwa podobne wzory i byłaby
seria. Wtedy jednak, przy dwójce małych dzieci i godzeniu opieki nad
nimi z pracą i innymi obowiązkami nie widziałam dla siebie szans wyszyć
większego wzoru niż tego misia. A przecież musiało być sprawiedliwie i
nie do pomyślenia było dla mnie, żeby jedna córcia miała wyszytą
metryczkę, a druga nie...
P.S. Nie wiem dlaczego wyszyłam tak "oficjalnie" - Kinga, a nie np. Kinia. Wtedy chciałam, żeby za parę lat, jak podrośnie, nie wstydziła się wieszać tego obrazka u siebie w pokoju ;-)
Przy Reni nie mieścił mi się napis równie "oficjalny" - Renata. Poza tym zawsze mówiliśmy "Renia" i mi nie pasowało...
Mam nadzieję, że moje córy jak podrosną, to nie będą miały takiego fioła na punkcie sprawiedliwości jak ja i nie będą miały żalu o te różnice (teraz myślę, że przesadzam z tymi podobieństwami, ale nigdy nie wiadomo jak to będą odbierać za parę lat ;-) ).
Powyżej metryczka dla synka znajomych. Nie do wiary, że minęło prawie 6 lat...
A ta wyszyta gobelinem (dla chrześniaka męża ;-) ), a nie krzyżykami - trochę "na próbę" a trochę z braku czasu. Efekt wyszedł niezły - nawet gobelin równiej się układa niż krzyżyki. Minus za widoczne nitki na lewej stronie. Przyprasowałam je przed oprawą, ale w punkcie opraw chyba nigdy nie zwraca się uwagi na takie rzeczy (moja wina, mogłam je "przyszyć" a nie tylko przyprasować). Jak już jesteśmy przy oprawie, to warto dodać, że też często brzegi wyszywanki uciągają przy naciąganiu jej do ram. Dlatego też sama zaczęłam oprawiać swoje prace w ramki na zdjęcia. Jak to zrobić?
Świetny sposób podaje Penelopa na swoim blogu. Znajduje się tam kurs obrazkowy krok po kroku jak oprawić pracę :-) Polecam!
Piękne metryczki! Czy masz może wzór tej ze stópkami ? Jest piękna! Dziecięce stópki paluszki mają jak koraliki. Uwielbiam! :))
OdpowiedzUsuńP.S. Jutro Twoja Bliźniaczka świętuje! :) A 10 dni później mój mały dzidziuś przestanie być niemowlakiem! Zadziwiające jak to zleciało. Dzisiaj tak o powiedziałam do niego, żeby zdjął skarpety bo idziemy się kąpać...i co? I zdjął! :) Mały facecik :)
No to już masz drugiego prawdziwego mężczyznę w domu ;-) Po dzieciach widać jak ten czas szybko mija... Też uwielbiam te dziecięce stópki i rączki jak biszkopciki :-) Ach - do schrupania! :-)
UsuńWzorek mam, ale czarno-biały i trochę niewyraźny (z niego wyszywałam, to może i Ty dasz radę). Prześlę Ci na maila ;-)
Niezłą kolekcję udało Ci się już wyhaftować :) Wszystkie słodkie, a misio z kocykiem to mój ulubieniec. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Sama jestem w szoku, że tyle mi się tego nazbierało. A najlepsze jest to, że zanim przyszły na świat moje córy to miałam kilka haftów "na koncie" - jak już nieco podrosły i zaczęłam znów haftować, to w ciągu 3 lat wyszyłam więcej niż przez poprzednie 10 lat... Jestem lepiej zorganizowana (i bardziej zestresowana - hihi (żart) i wieczorem odstresowuję się przy xxx :-)
Usuń